Skip to main content

Michał Zajda

Po ataku terrorystycznym na Izrael w wielu punktach polskich miast pojawiły się flagi Palestyny, których nie było w tych miejscach jeszcze parę dni wcześniej. Niemal w każdym dużym polskim mieście zorganizowane zostały antyizraelskie manifestacje wspierające stronę arabską. Internet zalała dawno niespotykana fala antyizraelskiego hejtu, jakby właśnie to państwo wywołało ten konflikt. Retoryka antyżydowska pojawiąjąca się już tradycyjnie pośród ugrupowań skrajnej prawicy, ale też hasła antysyjonistyczne, a co za tym idzie antyizraelskie, które są elementem tożsamości współczesnej skrajnej lewicy, mogą spowodować wzrost nastrojów nieprzychylnych społeczności polskich Żydów.

Niemal natychmiast po ataku terrorystycznym Hamasu na Izrael w wielu punktach polskich miast pojawiły się flagi Palestyny – zaznaczam – nie było ich tam wcześniej. A zatem nie mamy do czynienia z podmiotami stale identyfikującymi się z Palestyną, co jeszcze mogę zrozumieć, lecz z ostentacyjnym wspieraniem brutalnego terroryzmu, a tego zaakceptować w przestrzeni publicznej już nie potrafię. Najczęściej flagi te można spotkać w lokalach tzw. małej gastronomii, prowadzonej przez emigrantów z krajów arabskich. Jest to dla mnie o tyle uciążliwe, iż jako wegetarianin, lubujący się w bliskowschodniej kuchni, często takie miejsca nieświadomie odwiedzałem. Używam specjalnie czasu przeszłego, gdyż od wybuchu wojny wiem już „kto jest kto”, co niestety drastycznie zawęziło moje spektrum kulinarne. Nie muszę chyba tłumaczyć, że jedzenie podawane w lokalach prowadzonych przez osoby niepożądanej przez mnie proweniencji, jest moralnie jednoznaczne. Oczywiście tematyka kulinarna jest jedynie pretekstem dla szerzej rozumianego problemu, który chcę uwypuklić.

W samym Izraelu mieszka obecnie 9,6 mln obywateli, z tego niemal 15% stanowią muzułmanie, natomiast geopolitycznie Izrael sąsiaduje z wieloma krajami ze świata islamu, które po zsumowaniu liczą niemal pół miliarda mieszkańców. Jest bardzo zastanawiające, że żadne z tych państw nie poczuwa się do pomocy humanitarnej, a chce to robić, nie będąca stroną konfliktu, Europa. Biorąc pod uwagę powyższe dane, jest to starcie Dawida z Goliatem, bez względu na fakt, że Izrael jest wspierany technologicznie i finansowo przez największą potęgę militarną na świecie jaką są Stany Zjednoczone. Jednak Tel Awiw dzieli od Waszyngtonu ok. 9,5 tys. km. i jakiekolwiek działanie obarczone jest dużą zwłoką czasu, zatem Izrael tak naprawdę w pierwszej fazie wojny zdany jest na własne siły. Wojna jaką od 1948 r. toczy Izrael, to pomijając kwestie niepodległości, z perspektywy Europejskiego uniwersum, to konflikt kulturowy świata islamu ze światem judeochrześcijańskim. Tym bardziej zastanawia postawa szeregu europejskich elit, opowiadających się za terrorystycznym Hamasem.

Gdy w lutym 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę, wszyscy solidarnie odwrócili się od produktów oraz usług najeźdźcy. Rosję wykluczono, przy ogólnoświatowym aplauzie, m.in. ze wszystkich imprez sportowych, nałożono na nią ciężkie sankcje gospodarcze oraz ekonomiczne a społeczność międzynarodowa solidarnie stanęła po stronie zdradziecko zaatakowanej Ukrainy, co oczywiście należy uznać za słuszne i właściwe. Nawet pierogi ruskie stały się ukraińskimi, aby nie robić przykrości mieszkającym w Polsce uchodźczyniom i uchodźcom z Ukrainy, że o innych przejawach wsparcia nie wspomnę. Dlaczego zatem nikt nie bojkotuje miejsc, w których jawnie wspierany jest terroryzm? Dlaczego nikt nie myśli o Polakach, którzy identyfikują się z Izraelem jako swoją drugą ojczyzną i chcą, aby ich ból był traktowany sprawiedliwie? W imię źle rozumianej demokracji zezwala się na manifestacje wspierające działania, które mają mało wspólnego z walką o niepodległość, będąc jednoznacznym wsparciem barbarzyńskich ataków na ludność cywilną. Jestem ciekaw, jak zareagowaliby Wojewoda Małopolski i Prezydent Miasta Krakowa, gdyby otrzymali informację o manifestacji wspierającej Rosję w jej dążeniach imperialnych w Ukrainie. Właśnie taka manifestacja odbyła się w Krakowie w piątkowy wieczór 13 października 2023 r. na krakowskim Rynku Głównym. Jako członek Towarzystwa Społeczno–Kulturalnego Żydów w Polsce powiadomiłem wszystkie organa władne powstrzymać to oburzające polskich Żydów, szeroko zapowiadane w mediach społecznościowych wydarzenie. Niestety argumenty, które przedstawiłem, zostały zignorowane przez władzę. Z jednej strony polityczki i politycy ze wszystkich stron trawiącego polską scenę polityczną konfliktu, zarzucają sobie brak tolerancji lub empatii względem mniejszości, z drugiej strony boją się na poziomie samorządowym jak również centralnym oficjalnie odciąć od terroryzmu. Retoryka antyżydowska pojawiająca się już tradycyjnie pośród ugrupowań skrajnej prawicy, ale też hasła antysyjonistyczne, a co za tym idzie antyizraelskie, które są elementem tożsamości współczesnej skrajnej lewicy, mogą spowodować wzrost nastrojów nieprzychylnych społeczności polskich Żydów.

[…]

Powyższy fragment felietonu aut. Michała Zajdy „Czy antyżydowskość jest antyizraelskością?” pochodzi z październikowego SŁOWA ŻYDOWSKIEGO (2023).