Na byłym księdzu katolickim i prawicowym aktywiście Jacku M. od dawna ciążyło oskarżenie o publiczne nawoływanie do nienawiści podczas manifestacji oraz znieważanie osób narodowości ukraińskiej i żydowskiej.
Prokuratura zarzuciła mu, że popełnił przestępstwa podczas Marszu Niepodległości we Wrocławiu, który odbył się 11 listopada 2017 roku. Po niemal czterech latach, 13 września bieżącego roku, biuro prasowe Sądu Okręgowego poinformowało, że Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia wydał wyrok w sprawie byłego księdza. Sąd wymierzył oskarżonemu karę jednego roku ograniczenia wolności, polegającą na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze trzydziestu godzin w miesiącu.
Sędzia prowadzący sprawę uznał M. winnego popełnienia czynów objętych w akcie oskarżenia, choć zdecydował się na wykreślenie z opisu czynu sformułowania, jakoby M. wypowiadał groźby względem innych narodowości. Dla przypomnienia fragment przemowy skazanego podczas wrocławskiej demonstracji: „To, że synagogi mogą tutaj stać, na naszej polskiej ziemi we Wrocławiu, to że Dutkiewicz i Żydzi mogą się w nich upajać talmudyczną nienawiścią, to jest tylko wynik naszej tolerancji graniczącej z brakiem roztropności.”