Skip to main content

Wszystko zaczęło się od jednej sceny filmowej, przedstawiającej pewną piękną, młodą kobietę, wyciągającą z pudła zakurzony obrazek i z czułością wieszającą go na ścianie skromnego domu, gdzieś w Afryce. Ani ta kobieta, ani obraz przedstawiający zabytkowy ratusz w pewnym mieście na wschodzie Niemiec, nie pasowały do tego miejsca. Tą kobietą była jedna z bohaterek filmu „Nigdzie w Afryce”, a na obrazku widniał … wrocławski ratusz. Potem była książka pod tym samym tytułem (niem. „Nirgendwo in Afrika”) – autobiograficzna powieść autorstwa Stefanie Zweig, przestawiająca fascynującą historię rodziny niemieckich Żydów, którzy w latach 30. XX wieku wyemigrowali do Kenii.

 

Tamara Włodarczyk

 

Ojciec pisarki, Walther Zweig, pochodził z Żor na Górnym Śląsku (wówczas Sohrau), gdzie przyszedł na świat w 1904 roku. Był absolwentem studiów prawniczych – studiował w Heidelbergu i na Śląskim Uniwersytecie Fryderyka Wilhelma we Wrocławiu (wówczas Breslau). W tym ostatnim mieście poznał swoją przyszłą żonę – Lotte (zwaną Jettel) z domu Perls, która była od niego o trzy lata młodsza.

Rodzina Perlsów mieszkała wraz z trzema córkami – Käthe, Lotte i Suzette w prestiżowej dzielnicy Wrocławia, przy Goethestrasse 45/47, w pobliżu reprezentacyjnej Kaiser-Wilhelm- Strasse. Po śmierci męża w 1920 roku, Ina Perls samotnie wychowywała córki.

W grudniu 1931 roku rodzice pisarki pobrali się w Urzędzie Stanu Cywilnego we Wrocławiu. Państwo młodzi zamieszkali w Głubczycach (niem. Leobschütz) przy Lindenstrasse 22 (obecna ul. Kościuszki). Tam Walther Zweig rozpoczął praktykę adwokacką w kancelarii prawniczej Hugo Kammera. W tym mieście 19 września 1932 roku przyszło na świat ich pierwsze dziecko – Stefanie Regina Zweig.

W 1933 roku, po dojściu Hitlera do władzy, sytuacja rodziny zaczęła się stopniowo pogarszać. Już w maju tego roku Walther Zweig otrzymał zakaz wykonywania zawodu prawnika. Jednakże jeszcze przez cztery lata mógł się odwoływać od tej decyzji ze względu na ochronę prawną mniejszości narodowych na terenie Górnego Śląska, którą gwarantowała konwencja genewska z 1922 roku.

Ostatecznie w 1937 roku adwokat i notariusz dr Walther Zweig został skreślony z listy prawników i całkowicie pozbawiony prawa wykonywania zawodu. W tym momencie podjął decyzję o emigracji. Na początku listopada tego roku Zweigowie wraz z pięcioletnią córką opuścili Głubczyce i przenieśli się do Wrocławia. Zamieszkali wraz z rodziną Jettel, a Walther rozpoczął załatwianie formalności emigracyjnych. Wybór Kenii był zwykłym zbiegiem okoliczności – na wyjazd do Afryki namówił go jeden z jego żydowskich znajomych, a władze kolonialne wymagały tylko 50 funtów na osobę za wjazd.

Na początku stycznia 1938 roku dr Walther Zweig wyruszył w podróż do Afryki – z Wrocławia pociągiem do Genui, a następnie na pokładzie statku „Ussukuma” do Mombasy w Kenii, skąd dotarł do stolicy kraju, Nairobi. Tam, dzięki pomocy miejscowej gminy żydowskiej, były adwokat i notariusz otrzymał pracę na farmie w okolicach Rongai jako zarządca gospodarstwa. Tak opisywał to miejsce w liście do żony: Rongai leży mniej więcej tysiąc metrów nad poziomem morza, a jednak jest tu naprawdę gorąco. Za to wieczory są bardzo zimne (zabierz więc jakieś wełniane rzeczy). Na farmie rośnie przede wszystkim kukurydza, ale jeszcze nie odkryłem, co mógłbym z nią robić. Poza tym mamy pięćset krów i tyle samo kur. O mleko, masło i jajka nie musimy się więc martwić. Pamiętaj, żebyś wzięła przepis na chleb. To, co piecze boy, wygląda jak maca, a smakuje jeszcze gorzej.

Walther Zweig nie tylko nie miał pojęcia o pracy na roli, ale nie znał też języków używanych w Kenii – angielskiego i suahili. Szybko musiał zapomnieć o dawnym życiu, w którym był szanowanym głubczyckim adwokatem i notariuszem. Wszystkiego uczył się od podstaw (włącznie z dojeniem krów). Powoli przyzwyczajał się do nowego życia w Afryce – ratowało go poczucie humoru. Jednocześnie całkiem stracił złudzenia co do swoich rodaków. W jednym z listów do ojca pisał: Kochany Tato, przede wszystkim nie miej więcej złudzeń. Nasze Niemcy umarły. Nasza miłość do nich została zdeptana. Codziennie wyrywam je sobie z serca.

Kilka miesięcy później Gmina Żydowska w Nairobi sfinansowała podróż do Kenii dla jego żony i córki, płacąc za każdą z nich po 50 funtów. W maju 1938 roku Jettel i Steffi Zweig opuściły nazistowskie Niemcy wypływając z Hamburga na pokładzie statku „Adolph Woermann”. Do Mombasy dotarły miesiąc później i wkrótce zamieszkały na farmie w Rongai. Zweigowie byli jednymi z 650 uchodźców, którzy w tamtym okresie osiedlili się w Kenii.

W Afryce wszystko nabierało innego znaczenia – najcenniejsze okazywały się przedmioty, które w Niemczech były tylko dodatkiem do codzienności. Cudem wydawało się radio, które Walther miał na swojej farmie, bo jako jedyne – oprócz znajomego austriackiego Żyda – mówiło do niego po niemiecku. Z właściwą sobie ironią Walther Zweig pisał w liście do żony: Ciekawe, czy panu Goebbelsowi podobałoby się, że pewien Żyd z Rongai zaspokaja swoją tęsknotę za językiem ojczystym, słuchając jego przemówień?

Jettel Zweig, którą mąż nazywał „rozpieszczoną córeczką”, przyjeżdżając do Afryki zabrała ze sobą nie lodówkę, o którą prosił Walther, ale drogą, wieczorową suknię, którą kupiła tuż przed wyjazdem. Nowe miejsce stanowiło dla niej nie lada wyzwanie – wcześniej bała się wszystkiego, nawet pająków i pszczół, a przede wszystkim – jak wspominała jej przyjaciółka – nienawidziła każdej czynności, do której nie można było nosić wytwornych sukni. W Rongai musiała zamienić je na sztruksowe spodnie, a życie przedstawicielki małomiasteczkowej elity – na ciężki los żony rolnika na biednej farmie, z dala od innych ludzi.

Ważną rolę w adaptacji rodziny do nowego życia odegrał Owuor – kucharz z plemienia Jaluo, który nie tylko pomógł im poznać i zrozumieć Afrykę, ale nauczył ich języka suahili. Stał się też najbliższym przyjacielem małej Steffi. Dziewczynka najszybciej przystosowała się do nowego miejsca – po latach tak pisała w jednej ze swoich książek: Uwielbiałam jej [Afryki – dop. T.W.] piękno, widoki i dźwięki, zwierzęta i ptaki – ale najbardziej łagodność afrykańskiego serca, dowcip ludzi i ich śmiech. Owuor nauczył mnie widzieć, czuć i słyszeć.

Sytuacja rodziny – i wszystkich uciekinierów z nazistowskich Niemiec – zmieniła się radykalnie wraz z wybuchem II wojny światowej. Wówczas przestali być uchodźcami, a – jako obywatele Rzeszy Niemieckiej – stali się „wrogimi obcymi”. We wrześniu 1939 roku wszyscy mężczyźni zostali internowani i osadzeni w obozie w Ngong, a kobiety z dziećmi trafiły do jednego z dwóch hoteli w Nairobi. Jettel wraz z Reginą zamieszkały w hotelu Norfolk, a opiekę nad nimi sprawował żydowski komitet uchodźczy. W międzyczasie Walther Zweig stracił posadę zarządcy farmy w Rongai, co dodatkowo skomplikowało jego sytuację. Kiedy udało mu się znaleźć nową pracę, a Trzecia Rzesza – w ramach antyżydowskich represji – pozbawiła rodzinę Zweigów obywatelstwa niemieckiego, udało mu się uzyskać zwolnienie z obozu.

W życiu rodziny Zweigów rozpoczął się nowy etap – Walther otrzymał posadę zarządcy na farmie Ol’ Joro Orok, położonej około 50 km od Nakuru. Uprawiano tam len i złocienie, a za swoją pracę mężczyzna otrzymywał 6 funtów miesięcznie (poprzednio pracował jedynie za dach nad głową i jedzenie). W tym miejscu spędzili cztery szczęśliwe lata.

[…]

Powyższy fragment artykułu aut. Tamary Włodarczyk pochodzi z lipcowego wydania SŁOWA ŻYDOWSKIEGO (2025).

Leave a Reply